Może ktoś tu wpadnie jakimś cudem, więc postanowiłam dać znać każdemu zbłąkanemu wędrowcu co się tu dzieje i jak dalej będzie.
Prawda jest taka, że w sumie nie dzieje się nic. Ostatnio napisałam kilka zdań pierwszego rozdziału, tak tylko dla przyzwoitości, bo prolog był publikowany dwa lata temu, ups.
Miałam niezły pomysł, nawet już ułożoną fabułę i w sumie wszystko grało elegancko, ale jakoś tak się złożyło, że się wszystko gdzieś po drodze pogubiło i część pomysłów mniej kanonicznych okazała się być bez sensu i doszłam do wniosku, że nie chcę pisać czegoś aż tak rażąco non canon.
Pomysł i ochota na zmierzenie się z Voldemortem dalej siedzą mi w głowie i męczą (dwa lata. Dwa lata. Dwa l a t a ) i w sumie chciałabym kiedyś jeszcze do tego wrócić. Na razie nic tutaj nie usuwam, bo po tych dwóch latach prolog nadal jest powiedzmy, czytalny i w sumie może sobie funkcjonować jako one shot o Meropie Gaunt.
Jeżeli ktoś tutaj wpadł i miałby ochotę na poczytanie czegoś w stylu tego niezaczętego potworasa (albo ma jakieś pytania, czy coś) niech się odezwie w komentarzu, bo dalej tu zaglądam i będzie mi strasznie miło (i może to być ten bodziec, którego potrzebuję żeby zabrać się za to od nowa, na poważnie).
Do tego czasu - blog jest zawieszony (ale nie opuszczony!) do odwołania.
Jeżeli to przeczytałeś, drogi Czytelniku wiedz, że już cię kocham.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując doceniasz moją pracę.